(J 19, 25-27)
Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena…
Nic nie robili tylko stali, albo inaczej, AŻ stali. Byli blisko, wpólczuli Jezusowi, nawet współodczuwali ten ból krzyża, to cierpienie. Matka, ktorej pękło serce Maria, Maria Magdalena, Jan – oni stali wiernie, a gdzie była reszta? Gdzie były te tłumy, które za nim chodziły, prosiły o uzdrowienie, gdzie była reszta biskupów, którzy byli w gronie wybranych, ba gdzie był papież, który się zarzekał, że nawet gdy inni zwątpią to on nie. Oj te puste dekleracja, wiele można gadać, a jak przychodzi do czynów to pożal się Boże… Można teraz oceniać, no tak to prawda, żałośni one byli, bali się o własny tyłek, nie chcieli zaryzykować, nie przyszli, siedzieli gdzieś poukrywani i płakali, że to już koniec. Nie łódźmy się, my pewnie byśmy z nimi w tych norach sidzieli, chowając się i wyjąc z bólu.
Czasem tak niewiele potrzeba. Tylko BYĆ. Stać obok chorego, złapać go za rękę, nie mądrzyć się, współodczuwać, wczuć się w sytuację takiego czy innego biedaka złamanego przez życie. Jeśli raz w życiu komuś powiedziałeś: jestem, to BĄDŹ! Nie przestawaj nigdy BYĆ blisko!